Maseczka czy respirator?
Koronawirus znajduje się w mikrokroplach oddechowych. Są one wydalane przez osoby zakażone podczas kichania, kaszlu oraz zwykłego oddychania. Zasłanianie ust oraz nosa zwykłą maseczką może skutecznie ograniczyć rozprzestrzenianie się mikrokropel oddechowych. Tym samym ogranicza ryzyko wystąpienia COVID-19, który u części osób wymaga leczenia w warunkach intensywnej opieki medycznej.
Mimo obowiązku zasłaniania ust oraz nosa na ulicach polskich miast nadal widzimy osoby noszące maski pod nosem lub na brodzie. Mało kto z nich zdaje sobie sprawę, że choroba zwana COVID-19 u części osób doprowadza do ostrej niewydolności oddechowej. Uszkodzenie płuc doprowadza wówczas do spadku ilości tlenu w organizmie. Przy najmniejszym wysiłku występuje duszność a chory nie może nabrać powietrza. Dalsze niedotlenienie mózgu sprawia, że osoby są pobudzone próbując walczyć o każdy oddech.
W takiej sytuacji chory wymaga wprowadzenia w stan śpiączki farmakologicznej. Do jego dróg oddechowych wsuwana jest silikonowa rurka. Podłączane jest urządzenie wymuszające oddech (respirator). Chory jest wówczas nieświadomy, nieprzytomny, ma wiotkie mięśnie. W jego naczyniach krwionośnych znajdują się cewniki pozwalające na ciągłą podaż leków. Do dróg moczowych wprowadzany jest cewnik odbierający mocz. Na powierzchni skóry znajdują się elektrody stale monitorujące pracę serca. Chory wymaga stałego, dwudziestoczterogodzinnego monitorowania przez wysoko wykwalifikowany personel medyczny.
Wydaje się, że wszystkich opisanych zabiegów można by uniknąć… Można by, gdybyśmy wszyscy stosowali się do obowiązujących zaleceń: zasłaniali usta oraz nos, stosowali dystans społeczny, myli lub dezynfekowali dłonie. Bawełniana chusta lub maseczka chirurgiczna nie prowadzą do spadku ilości tlenu w organizmie w przeciwieństwie do koronawirusa. Zatem pytanie “Maseczka, czy respirator?” wydaje się proste!